piątek, 29 marca 2013

# 214. Coś zupełnie z innej beczki. Poznacie twórczość Ericki.


(włączcie koniecznie)
Wiele z was chciałoby być szczęśliwymi, lecz nie jest, prawda? Samotność doskwiera każdemu. Każdy pragnie kochać i być kochanym. Tylko co, jeśli jeszcze nie znamy tej osoby? Co jeśli zdaję nam się, że coś do kogoś czujemy choć to tylko nasza wyobraźnia płata nam figle ? Każdy marzy, ma wielkie nie zawsze do spełnienia marzenia. Ale tu jest błąd. Bo każde - KAŻDE marzenia da się spełnić. No chyba, że chcesz poślubić kogoś kto już ma męża bądź żonę. No wtedy - Twoje marzenie już zawsze pozostanie marzeniem. Ale wiedz, że i Ciebie kiedyś to dopadnie. Opowiem wam swoją historię. Nie jest ona szczęśliwa, ani smutna. Jest zwykła... taka realistyczna. Nazywam się Kaja i mam swoje szesnaście lat. Jak na tak młody wiek przeszłam naprawdę wiele. Odkryłam co znaczy wyrażenie 'odkrywać nowe lądy' co nie zawsze oznacza to dosłownie co samo mówi przez siebie. Rozumiecie, prawda? Mając trzynaście lat wyjechałam z Polski do Los Angeles - miasta aniołów. W tamtym okresie mocno chorowałam, ale nie zdawałam sobie z tego sprawę. Zapytacie: jak ? Otóż nikt nie wiedział co mi dolega. Nawet nie próbowali się dowiedzieć. Nie badali, nie leczyli tylko od razu stwierdzili: zostają jej trzy lata życia max. Wiecie... nie, nie wiecie. Nie zdajecie sobie sprawy z tego, co w takim momencie czuję trzynastolatka. Świadomość, że nie dożyjesz osiemnastki, nie przeżyjesz pierwszej wielkiej miłości i nie zaznasz szczęścia do samego końca. Jednak postanowiłam sprawić by ten czas stał się najlepszym czasem mojego życia. Mojego końca życia. Rozmawiając z mamą powiedziałam jej, że chciałabym spełnić moje wszystkie marzenia do końca życia. Było ich kilka, więc zrobiłam krótką listę i przez te trzy lata starałam się jej wszystkie uzupełnić. Powiem wam co było pierwsze, co drugie, co trzecie i tak dalej i jak je spełniłam.

1. Przestać się bać sceny i na niej zaśpiewać.
Nie powiem, by to było łatwe zadanie, ale co mi zależało? I tak już wkrótce odejdę i wszyscy o mnie zapomną. Tak więc, gdy w szkole był organizowany konkurs talentów zapisałam się na niego. Postanowiłam zaśpiewać piosenkę Justina Biebera - Take You. Nie żebym była jakąś jego fanką, ale ta piosenka wyjątkowo poruszyła moje serce i duszę. Spowodowała dreszcze na całym ciele, a pierwsze słowa od razu ze mnie wyleciały. Weszłam na scenę, zamknęłam oczy i po prostu dałam się ponieść. Wyobraziłam sobie, że jestem sama. Nikogo nie ma... tylko ja i muzyka. Wydobył się ze mnie potężny głos oszołamiając tym wszystkich. To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Po prostu zaśpiewałam, a gdy skończyłam przywitały mnie oklaski i radosne uśmiechy oraz łzy u niektórych nauczycieli. Miałam wtedy czternaście lat i właśnie spełniłam jedno z moich marzeń.

2. Zwiedzić Londyn.
Z tym było trudniej, jednak udało się. Rodzice chcieli sprawić bym była szczęśliwa i taka umarła więc robili wszystko o co ich poprosiłam. Lot miałam o godzinie 6:30 a w Londynie miałam być o 8:30 czyli dokładnie dwie godziny później. Poleciała ze mną siostra. Najpierw zameldowałyśmy się w hotelu, a potem rodzicom że doleciałyśmy do Londynu tak jak trzeba. Na drugi dzień najpierw odwiedziłyśmy Milk Shake City, następnie poszłyśmy zobaczyć Big Ben, Pałać Buckingham, London Eye o zachodzie słońca. Niezwykłe miejsca I tak oto mogłam wykreślić kolejne marzenie z listy.

3. Znaleźć prawdziwą miłość.
Da się znaleźć prawdziwą miłość od tak, po prostu ? To nie takie łatwe, a ja się męczyłam przy tym okrągły rok. Ale chyba w końcu się udało... przyszło to tak nagle, właśnie wtedy kiedy się poddałam i już myślałam że umrę jako młoda panna. No cóż... akurat to mnie czekało, ale chciałabym wiedzieć, że komuś jeszcze na mnie zależy, że ktoś naprawdę mnie pokocha nie za to jak wyglądam, ale za to jaka jestem w środku. Charakter - to się dla mnie liczy. Chłopak może być szczerbaty, ale ważne by miał złote i szczere serce. Szłam akurat plażą, gdy nagle jakieś chłopak na mnie wpadł. Mulat, wysoki, czekoladowe oczy, ideał. Na początku chciałam się na niego wkurzyć, ale wystarczyło jedno spojrzenie by cała złość ze mnie uleciała.

- Przepraszam - powiedział niepewnie na mnie patrząc.
- Spokojnie - uśmiechnęłam się - nic się nie stało. Kaja jestem - podałam mu dłoń, a on ją uścisnął.
- Max - odwzajemnił uśmiech.

Tak więc z Maxem zaczęłam się przyjaźnić. Spotykaliśmy się codziennie, ja miałam szesnaście lat i mój stan się coraz to bardziej pogarszał, a on miał siedemnaście i był okazem zdrowia. Zaczęłam się w nim zakochiwać sama się sobie dziwiąc. Któregoś dnia trafiłam do szpitala, a on nie był tego świadomy. Gdy wyszłam postanowiłam mu wszystko powiedzieć. Musiałam - nie mogłam go okłamywać. Bo co jeśli mnie zabraknie, a on będzie myślał, że jestem na wycieczce i niedługo wrócę? Umówiłam się z nim na spotkanie na tej samej plaży gdzie się poznaliśmy.

- Cześć - cmoknął mnie uradowany w policzek, a mnie dopadły motyle - co jest? - spytał widząc jak się denerwuje.
- Max... musimy pogadać. Muszę Ci coś powiedzieć - ja muszę Ci coś powiedzieć.
- Słucham ?
- Po pierwsze, zanim usłyszysz wszystko chcę byś wiedział, że zależy mi na Tobie. Nie tylko jak na przyjacielu, ale... jest coś jeszcze.
- Poczekaj - przerwał mi - czy... ty coś do mnie czujesz?
- Ehm... no tak - spojrzałam mu w oczy, a wtedy spełniły się moje największe marzenia. Pocałował mnie.
- Zakochałem się w Tobie, Kaju - szepnął, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Ja... Max, ja w Tobie też, ale to nie ma sensu - powiedziałam dławiąc się własnym płaczem.
- Jak to ? Czemu?
- Umieram. Rozumiesz? - chłopak był zszokowany - umieram... jestem chora, a lekarze trzy lata temu postawili mi diagnozę, że dokładnie w dniu swoich urodzin - co jest naprawdę dziwne - umrę. Dlatego Ci wyznaję uczucia. Bo chciałabym w ostatnich dniach... być całkowicie szczęśliwa. A tylko z Tobą będę w stanie taka umrzeć.
- Co ? To nie możliwe - i choć wyda wam się to dziwne, on... po prostu uciekł.

Zachował się jak tchórz. Tak po prostu uciekł, ale to nic. Usłyszałam od niego, że moje uczucie jest odwzajemnione. Już samo to powoduję, że jestem szczęśliwa.

4. Umrzeć szczęśliwa.
To chyba już się stało. Magiczna lista się dopełniła. Ja umarłam szczęśliwa. Spełniłam największe marzenia. Poznałam krótki, ale jednak smak miłości, zwiedziłam ukochane miasto no i przestałam się bać sceny. To są cztery największe marzenia mojej osoby. Teraz mogę spocząć w spokoju. Żegnajcie moi mili... idę do lepszego świata.

________________________________
No i właśnie w ten sposób poznaliście moją twórczość. Pisane to zostało 'na szybko', więc nie wiem jak to ocenić, ale w sumie to źle nie wyszło i mi się podoba. A jak wy to oceniacie? Jestem ciekawa... dodawajcie komentarze, proszę.

Ericka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz