Byłam u dentysty, ale nie byłam. Lepiej wyjaśnię o co chodzi. Poszłam, patrzę - ZAMKNIĘTE. Wut? Moja mama dzwoni do tej dentystki, a ona, że zaraz przyjedzie o 18:00. A miałam na 17:30! Dama! Francja! Paryż! Zachciało jej się siedzieć gdzieś i każe na siebie czekać! Zaraz normalnie pójdę na skargę do Prezydium jak babcia Wiery. No ale dobra. Poszłam z mamą do sklepu, stoję przy kasie, a tam... facet jakiś ok. 50 lat (♥) z wąsikiem (♥ x 2) mówi mojej mamie "Dzień dobry", a ja: "Wut? Kto to? Pewnie jakiś kolega z pracy". Ja stoję, nie wiem o co chodzi, a on do mnie nagle "Masz piękne włosy...", wut?!
No a ja "dziękuję...". I on pogadał z moją mamą chwilę i poszedł. I wiecie co się okazało? Że to był brat męża dawnej teściowej Wiery. Lol. Miły bardzo, w ogóle nie zadziera nosa jak ten jego brat. Patrzcie, nawet w Watykanie można czasem znaleźć rosyjską rodzinę Wiery... No ale tak to byśmy chyba się nie znały i nie pisały tego bloga razem po polsku, czyż nie?
Wracając do dentysty - po wyjściu ze sklepu udałam się do niej. Była 18:00. No bo dentystka mówiła, że będzie o 18:00. Idę, patrzę... ni ma jej, a skund! <wiejski język ♥> No to ja wnyrw! I w końcu poszłam
z mamą do domu, nie czekałam na nią na zimnie. Chociaż to pewnie żadne zimno w porównaniu z - 40 stopniami u Wiery. XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz